Dawno nic nie pisałam i nie pokazywałam. Nie znaczy to, że się leniłam i nic nie robiłam.Przedłużający się remont części mieszkania i związane z tym niedogodności (czytaj: kłęby kurzu) skutecznie ostudziły moje zapędy robótkowe. Na szczęście już mam to za sobą i udało mi się co-nieco zrobić.
Na ten naszyjnik dawno już miałam chętkę. Pierwszy raz, i prawdopodobnie nie ostatni, wyplotłam końcówki i zapięcie. oto on:
Poprawiłam też, a w zasadzie wyplotłam od nowa komplecik z Rivoli Svarowskiego w środku. Pierwotnie do zszywania koralików użyłam żyłki i albo za słabo ją dociągałam, albo się rozciągnęła, wypadł mi ten środeczek.Tym razem użyłam nici do koralików i efekt jest całkiem inny. Plecionka jest sztywniejsza, koraliki ładniej się układają. I kolczykom dorobiłam "plecki" :)
Na zdjęciach jeden kolczyk przed, a drugi po liftingu :)
Jest mi ogromnie miło, że nie zapominacie o mnie i czasami tu zaglądacie! Dziękuję!!!